Charakteryzacja jak z filmu

Z pewnością nie raz zachwycałeś się świetnym make-upem postaci w filmie. Dobra charakteryzacja to jeden z ważniejszych aspektów budowania postaci. Metamorfoza potrafi być naprawdę spektakularna, to w końcu dzięki niej jeden aktor może grać w tak wielu filmach. Jednego dnia jest młodym herosem, następnego gra starca. Jak to się dzieje?

Z czym to się je?

Budowanie postaci od strony osobowościowej należy do aktora. Od wizualnej do charakteryzatora i kostiumologa. Do charakteryzatora nie należy jednak tylko make-up. Jego zadaniem jest dobranie peruki, czasami nawet zlecenie stworzenia konkretnej. Kolejnym ważnym zadaniem jest robienie odlewów i tworzenie masek. Czasami na pełną metamorfozę potrzeba kilkunastu godzin, by aktor wyglądał tak, jak oczekuje tego produkcja i scenariusz. Z biegiem czasu i w charakteryzacji zaczęły pojawiać się coraz to nowsze techniki i trendy. Już w starożytnej Grecji istniała instytucja masek. Później make-up ewoluował do malowania twarzy przez samych aktorów kosmetykami, które sami przynosili. Jeszcze wtedy rola charakteryzatora ograniczała się do nałożenia peruki, założenia kostiumu.

Charakteryzacja jak z filmu

Początek XX wieku

Emocje bohaterów i dialogi muszą współgrać z wyglądem. Rodzą się więc pierwsze sposoby na zapobieganie świecenia się. Były one jednak niekomfortowe ani dla aktorów ani dla charakteryzatorów. Rewolucję zrobił Max Factor i George Westmore. Opracowali własne kosmetyki, którymi pracowało się dużo łatwiej. Dzięki temu charakteryzacja zaczęła wyrażać emocje, których głosem nie można było pokazać.

Im bardziej rozwijało się kino, tym częściej charakteryzacja była wymagana. Pojawiła się potrzeba niemal całkowitej zmiany aktora, który grał daną rolę. Wtedy też postały maski, które nosili aktorzy. Zapewne kojarzysz Frankensteina. Twórca tej maski oprócz ogromnej ilości farby starał się jak najdokładniej i przede wszystkim realistycznie odtworzyć wygląd potwora. Efekty jego pracy możemy podziwiać w filmie Frankenstein z 1931 roku.

Lata 80

W latach 80 zaczęły z kolei raczkować efekty specjalne, istniała więc obawa, że zawód charakteryzatora umrze śmiercią naturalną. Nie stało się tak bo animacja czy efekty nałożone później nie zastąpią pracy pędzla makijażysty. Wciąż pozostaje ucharakteryzowanie zwykłego aktora do serialu czy filmu. W takich miejscach nie stosuje się żadnych efektów. Nastąpiła więc współpraca charakteryzatora z efektami specjalnymi.

XXI wiek

Teraz dzięki charakteryzacji bohater jest niemalże równy aktorowi. Aktor nim po prostu jest. Kostium, fryzura, odpowiednia charakteryzacja i już! Postać jest jak najbardziej autentyczna.

Teraz w zasadzie każdy może zostać charakteryzatorem w zaciszu swojego domu. Na You Tube coraz więcej osób nagrywa specjalne tutoriale. Zrobienie sztucznej krwi czy blizn nie jest wcale trudne. Oto dwa turboproste.

Sztuczna krew

Potrzebujemy:

  • Opakowanie żelatyny spożywczej
  • czerwony barwnik spożywczy
  • Gliceryna (znajdziesz w aptece)

Wykonanie:

Do naczynia wlewamy glicerynę i  w proporcji 2:1 dosypujemy żelatynę. Naczynie wkładamy do garnka z gorącą wodą i podgrzewamy tak by wszystko się rozpuściło. Na oko dodajemy barwnik. Możesz wymieszać czerwony z niebieskim. Wtedy uzyskasz nieco głębszy odcień czerwonego. Kiedy ostygnie zamieni się w galaretkę. Wystarczy ją podgrzać by znowu cieszyć się płynną sztuczną. Uważaj jednak by się nie poparzyć w trakcie aplikacji.

Charakteryzacja jak z filmu

Sztuczne rany

Potrzebujemy:

  • Klej do twarzy
  • chusteczki
  • podkład

Wystarczy że przykleisz specjalnym klejem przystosowanym do ciała kawałki chusteczki higienicznej. Później przykryj biały materiał podkładem do twarzy. Dodaj sztuczną krew i już!

Charakteryzacja ewoluowała na przestrzeni wieków. Od greckich masek, przez doklejane wąsy, aż po profesjonalne odlewy. Dzisiaj już nie nakreślają płci bohatera czy jego cech fizycznych. Pomaga aktorowi wykreować autentyczny obraz granego bohatera. Pozwala wejść w rolę głęboko, co umożliwia jeszcze lepszą grę aktorską.